niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 2



Z Emilom umówiłyśmy się pod jej domem o 8.30. Zawsze razem szłyśmy do szkoły. Zajmowało nam to mniej więcej 15 minut.
w drodze do jej domu spotkałam Mateusza. Patrzył na mnie ze współczuciem. Boże niech on sie w końcu odczepi. Szedł w moją stronę, nie wiedziałam co zrobić, wyjęłam telefon i zaczęłam dzwonić do Emilki. Nie odbierała, Czyli to koniec..
-hej-przywitał się z uśmiechem jednak ja go zignorowałam i szłam dalej
-teraz będziesz tak udawać ż się nie znamy? Tak?! -nie odpowiedziałam
-Majka , stój! Odwróciłam się i zobaczyłam na jego twarzy bul .
-nie rozumiesz ze nie mg o tobie zapomnieć! Ja cie kocham!
-Jak byś kochał to byś nie ranił -szepnęłam pod nosem myśląc że nie usłysz ale jednak.
-Wiem że cię to bolało, i wiem że jestem palance,, wybacz mi, Maja, proszę…
-Jak to sobie wyobrażasz? I Akurat teraz musiałeś się pojawić i mącić mi znowu w głowie? Nie znoszę cie!
-Proszę Cię, spotkajmy się
Nie mogłam już dłużej go słuchać zgodziłam się. Umówiliśmy się dzisiaj po szkole o 17 u niego w domu. Nie mam pojęcia czemu się zgodziłam.
Przez cały dzień w szkole byłam nie obecna. czas ktoś się koło mnie kręcił, byłam im wdzięczna za to że są  przy mnie i dla tak wielu ludzi jestem ważna. Pewnie zastanawiacie się jak tam nowy chłopak, przystojny nie zaprzeczę, jednak charakterem mnie nie powalił. Chamski, sprośny, postrzelony w banie przystojny chłopak.

Do końca szkoły został już tylko tydzień.  Z Mateuszem znowu jesteśmy razem. Staliśmy się nierozłączną trójką. Ja, Mateusz i Emilka. Spotykamy się zawsze po szkole, a to w kinie, a to w kawiarnia  czasem, na zwykły spacer. Mateusz się strasznie zmienił. Gdy mi w tedy na ulicy zaproponował spotkanie żeby sobie wszystko wyjaśnić, znowu się zeszliśmy. Powiedział ze od tamtego momentu jak go zobaczyłam że całuje się z inna dziewczynom nie miał odwagi do mnie podejść bo się po prostu bał, Bał się że go odepchnę i znowu mnie zrani. Dzisiaj nadszedł czas na pakowanie. Okazało się ze plany się pozmieniały, ale Ojciec nie chał mi powiedzieć o co chodzi.
-mam nadzieje ze ci się niespodzianka spodoba. Maks przyjedzie po ciebie na lotnisko, ja niestety nie mogę- i tylko tyle mi powiedział … maks to syn jego żony. Mam nadzieje ze nie jest taki jak jego matka. Może się dogadamy. Zobaczymy.
Na lotnisko pojechaliśmy w  trójkę taksówka.
-czyli odlatujesz- Patrzył mi głęboko w oczy- Będę tęsknić
Przytulił mnie mocno i zaczął całować
szepnęłam tylko kocham Cię i podeszłam do Emilki.
-Tylko o mnie nie zapomnijcie.
-nawet tak nie mów, o tobie skarbie nie da się zapomnieć.- I wtedy z moich oczu wyłoniły się litry łez.

Mam nadzieje ze się podoba. Proszę o komentarze:D
wasza EmDzei

sobota, 5 stycznia 2013

Tekścik

 ♥♥♥Po prostu kocham to♥♥♥


prośba...

Mam ogromną prośbę... Jak czytacie to pod tym postem zostawcie komentarz...a tak ogólnie pod każdym rozdziałem no na piszczcie co się podoba a co nie, to mi ułatwi pisanie:D


dzięki, wasza EmDzei


Rozdział 1




Ale jak to? Nie proszę! Powiedzcie że to nie prawda- kobieta mnie mocno do siebie przytuliła
-Kochanie, proszę uspokój się.
-Słucham, mam się uspokoić? właśnie dowiedziałam się ze moja matka zmarła! Pani wie co ja czuje? Gdzie ona jest? Słyszy pani?! Gdzie ona jest, gdzie?- Po woli się uspokajałam.  Nie mogłam to uwierzyć. Przecież to nie może być koniec.. Ona na pewno żyje, ona żyje.
-Zaraz przyjedzie po ciebie ojciec, Kochanie naprawdę mi przykro.
-słucham nie, nie! On nie Mozę mnie zabrać. Ja nie chce rozumie pani?Z ojcem nie utrzymywałam kontaktu od ponad 3 lat. Zapomniałam o nim, Nie jest mi do niczego już potrzebny. Po tym co mi i mamie zrobił nie chciałam go znać.. Nawet nie przeprosił tylko tak  po prostu z dnia na dzień wyjechał do Londynu. Do swoje kochanki. Jak on mógł nam to zrobić? Mógł chociaż nas przeprosić i zapewnić nam godne życie nie utrzymywanie się na skromnej pensji matki która harowała przez cały dzień za marne życie. Przecież jak by nam co miesiąc przelewał 2  tysiące to by mu się nic nie stało. Przy jego zarobkach to nawet 5 tysięcy by nic nie zmieniło. Ojciec postanowił że zabierze mnie do Londynu i zamieszkam w internacie bo jego zona nie życzy sobie żeby do jej domu wprowadziła się córka swojego męża. Przecież to był by skandal. Jeszcze bym jej synowi cos nagadał i on tez by się chciał pociąć… i takie tam blablabla.
Zadzwonił do mnie ojciec. No i się w cale nie zdziwiłam ze nie przyjedzie. jak się okazało, nie może bo jedzie z synem swojej żony na zawody. no oczywiście przecież cudze dzieci są ważniejsze... Dlaczego to akurat mnie spotyka?
Po powrocie do domu nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie mg uwierzyć w to że moja mama zmarła. Moje życie się skończyło, chciałam  skończyć z tym wszystkim i ze sobą. Każdy już w szkole pewnie wiedział. A ja do niej nie chciałam wracać. Po tym wszystkim.
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Rękę miałam zabandażowaną. Zaczęłam panikować. Gdzie ja jestem? I wtedy mi się przypomniało. Jak złapałam za nuż i zaczęłam się ciąć. Ale jak się tu znalazłam? Po co mnie wg tu przywozili? Mogli mnie zostawić! Nic już mi nie zostało! Do Sali weszła pielęgniarka
-O wstała śpiąca królewna- Uśmiechnęła się ciepło.
-Dzień dobry. Co ja tu wogólę robię.
-Przywiózł cię twój kolega czeka za drzwiami. Taki wysoki brunet bardzo przystojny, ma taki charakterystyczny tatuaż na nadgarstku..-O nie tylko nie Mateusz… Co nagle sobie przypomniał o mnie? Zrobiło mu się przykro? Nie ja nie potrzebuje jego łaski.
Mateusz to mój chłopak, Zerwałam nim bo mnie oszukiwał, zdradzał. A ja byłam naiwna i za pierwszym razem mu uwierzyłam ale już nie wytrzymywałam, zerwałam z nim a on  od tamtego czasu się słowem nie odezwał. Niech spada.
Do mojego pokoju uchyliły się drzwi. To był on
-wyjdź! Rozumiesz wynoś się z stąd!
-Maja, nie, nie wyjdę. Martwię się o ciebie.. a jak dow…
-Martwisz się o mnie? Nie żartuj Sb…
Wtedy podszedł do mnie złapał za nadgarstki i zaczął całować. Dałam mu z liścia i zaczęłam płakać.
-nie wytrzymam dłużej rozumiesz?! Wynochaaaa! Wynocha!- zaczęłam się wydzierać.
Po 2 dniach wypisali mnie ze szpitala. Maniłam się co 3 dni po szkole stawiać u psychologa szkolnego, boże co za męczarnia. W moim domu przez weekend. Pojawilo się z 20 osób. Po powrocie do szkoły, czyli po 3 tygodniach Dowiedziałam się ze do szkoły doszedł nowy uczeń, a dokładniej do naszej kalsy. Z opowiadań moich koleżanek by niziemsko przystojny.